niedziela, 30 czerwca 2013

Sobota. Piękny, słoneczny, czerwcowy dzień. Grzechem było by siedzieć w domu. Spotkanie 3 J. Więc wycieczka. Trzeba się posilić przed wyjazdem. Ubrać, przygotować. Poczytać co trendy co top. Potem - Wycieczka. Piknik. Giełda staroci. Kompetyszyn - zakup za 30 PLN czegoś co nie będzie z mosiądzu. Jest wyzwanie. Jest zabawa. Cały ogrom rzeczy w takim miejscu. Pięknych, pokracznych, dużych i małych. Miękkich i kruchych. Feria barw, wzorów, kolorów i faktur. Męczące zadanie. Trzeba się posilić. Kolejne wyzwanie - po 10 PLN na głowę. Ani grosza więcej.. i zakupy spożywcze muszą być na "K".. kapusta, kajzerki, keczup, karczochy, karkówka, kanapki! krówki, konserwa, kopytka, kartofle z kotletem i kapustą kiszoną, krem kandyzowany, kisiel, kaczka, konina i krabowe paluszki.. nie jest łatwo sprostać zadaniu. Zakupy zrobione. Miejsce nad Odrą znalezione. Z jedzenia na "K" jest konserwa i tyle. Reszta to cały alfabet: pomidor na "P" i parówki na "P", masło na "M", serki na "S", są i ciasteczka na "C" z czekoladą na "C" i galaretką na "G". Jest pysznie. My jemy - komary też jedzą! - NAS!!! Mi apetyt mija. Więc słyszę wyrzuty - "dlaczego nie jesz? Mogłaś powiedzieć, że nie jesteś głodna - kupilibyśmy produktów mniej ale lepszej jakości!" No jakoś paprykarz na "P" z czerstwą kajzerką na "K" nakładany mini scyzorykiem wielorakiego użytku w towarzystwie agresywnej natury mi nie wchodzi.. Ale jest pięknie! Grunt, że przyroda się najadła! Wycieczka trwa. W konkursie na zakup za trzy dychy nie z mosiądzu jest remis! I dodatkowo Miś Z Dzieciństwa! Potem już tylko kanapa i filmy, które na zawsze zostaną w naszej pamięci z kretoryjami i ryjokretami... Warto jest wychodzić z domu!